piątek, 3 stycznia 2014

Epilog


Nadawca Karolina Korsycka
Odbiorca Marcin Możdżonek
Dostarczony 17.03.2012 r.

Warszawa, 10.03.2011 r.

Marcinie ! 

To już ostatni list. Jutro już mnie nie będzie. 
Nie wiem czy płaczesz czy się śmiejesz. A może robisz to i to. Ale chyba już nie mam prawa wiedzieć.
Nie wiem dlaczego uciekłam. Chyba miałam taki bezsensowny kaprys. 
Nie rozumiem dlaczego, tak jak nie rozumiem życia. 
Dlatego kończę ten cyrk. Kończę z Tobą, kończę ze sobą, bo w pierwszym liści napisałam : 
I chcę płakać, pragnę się zakochać. Ale wypłakałam wszystkie moje łzy. 
I wciąż nie płaczę, bo łez już nie mam i wciąż się nie zakochuje, bo kocham tylko Ciebie. 

Żegnaj, 
Karolina 
P.S Kocham Cię 




Jestem tu. Przy Twoim szarym zasypanym kwiatami nagrobku. I płaczę. 
6 dni temu była pierwsza rocznica Twojej śmierci. 
I nie mogę uwierzyć, że wtedy odeszłaś i już nie wróciłaś, ale to chyba moja wina. 
Bo nie wystarczająco próbowałem Cię szukać.
Kocham Cię Karolino Korsycka. 

Ale czy pomyślałaś o jednym ? 
Czy ja dam radę bez Ciebie ? 

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie wiem czego ona to zrobiła, ale chyba miałam taką chęć napisania właśnie takiego opowiadania. Nie osądzajcie Karoliny, tylko o to proszę, bo czasem podejmujemy wręcz bezsensowne decyzje które później wpływają na nasze życie. Chociaż. Chociaż trochę ją rozumiem. I tęsknie. 
Tęsknie tak bardzo, że zdarza mi się budzić z tęsknoty w nocy ze łzami w oczach. 
I nikt mi go nie zastąpi. Żadna osoba ani rzecz. I czasem też mi się nie chce, ale trzeba.
Trzeba żyć. 

Jakie było ? 
Opowiadanie napisane wręcz jednego wieczoru, wydaje mi się że troszkę inne od pozostałych, ale przyznam szczerze że sądziłam że spotka się ono z większym zainteresowaniem. No ale cóż nie można mieć wszystkiego, prawda ? :)

Przy okazji może złożę Wam życzenia :) 
Chyba nie będę za bardzo rozpisywać, a raczej na pewno :D 
Życzę Wam dużo, dużo miłości, spokoju, uśmiechu, spełnienia marzeń oraz aby ten rok był lepszy od tamtego. A oto nie trudno. 

Dziękuję, że byłyście tu ze mną. 

Idalia Makowska 

Ból jest częścią życia, ale wcale nie najgorszą. Dużo gorsza jest samotność. 
P.S 

Zapraszam na 1 rozdział tutaj

4 komentarze:

  1. Piękne. Fajnie że taka odmiana jeszcze nie czytałam bloga składającego się z listów ale bardzo mi się spodobał szkoda że to się tak skończyło , przeczuwałam takie zakończenie lecz miałam taką małą nadzieje , że jednak się myle. Krótkie ale bardzo treściwe.(Świetne)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale że już koniec?
    Piękne było.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam no! Szkoda, że koniec. Opowiadanie świetne, pierwsze, które spotkałam w formie listów przez co jeszcze ciekawsze. Również się dziwię, że zainteresowanie takie słabe. :o

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale nadal nie wiem dlaczego On tak późno dostawał te listy... xd Opowiadanie całkiem niezłe, ale nie sądziłam że skończysz tak szybko!
    Klaudia ;)

    OdpowiedzUsuń